Obojętniejemy?
Wiosną 2020 roku świat nagle stanął. Zamknęliśmy się w domach, bo właśnie tego wymagała od nas odpowiedzialność. I nie wiedzieliśmy, jak długo to potrwa. Łatwo było się wtedy wycofać, skupić tylko na sobie, usprawiedliwić obojętność wobec innych.
Ale my – który to już raz w naszej historii? – właśnie wtedy postanowiliśmy, że zrobimy wszystko na przekór. Czuliśmy, że solidarność zobowiązuje.
Szycie maseczek, robienie zakupów seniorom, rozwożenie obiadów medykom, wyprowadzanie psów sąsiadom. To był nasz zryw, narodowe powstanie przeciw lękowi i bierności.
Jak każdy zryw, i ten był jednak krótkotrwały. Przyszła zwyczajność. To, co wydawało nam się wyjątkowe, chwilowe, przejściowe, stopniowo przerodziło się w nową codzienność. Już nie czekamy na „powrót do normalności”, bo zaczynamy zdawać sobie sprawę, że innej nie będzie.
Dane pokazują, że kiedy opadł kurz po wielkich pomocowych zrywach, dobroczynność oparta na zaangażowaniu ludzi, może znaleźć się w kryzysie. Bez nas najsłabsi sobie nie poradzą.
jak Polacy się (mniej) angażują?
36% organizacji społecznych podaje, że w wyniku pandemii
zmniejszyła się liczba zespołu ich wolontariuszy.
41% organizacji społecznych w 2020 roku
zawiesiło większość działań sprzed pandemii.
W 2020 roku 5% Polaków pracowało jako wolontariusz.
To o 30% mniej w porównaniu z aktywnością w roku 2019.
59% Polaków wsparło finansowo cele dobroczynne.
To o 20% mniej w porównaniu do roku 2019.
15% Polaków przeznaczyło własną pracę, usługi na cele dobroczynne.
To o 35% mniej w porównaniu do roku 2019.
Czy to kwestia czasu, dostępności, finansów, zmęczenia a może zmiana postawy?
Czy te liczby to początek niepokojącego trendu odwracania się plecami do potrzebujących? To zależy wyłącznie od
nas. Nie odwracajmy się od potrzebujących.
Rozdział 1. Zmęczenie
zmęczenie
46% Polaków deklaruje, że ciężko znosi pandemię, konsekwencje obostrzeń i kolejnych lockdownów. Ponad połowa badanych twierdzi, że ich jakość życia oraz stan psychiczny pogorszyły się. Częściej niż dotąd odczuwamy takie emocje jak irytacja, zmęczenie i złość.
Tylko co dziesiąty badany ocenia swoje samopoczucie związane z życiem w zmienionej rzeczywistości jako stosunkowo dobre.
Wiosną 2021 roku, po dwunastu miesiącach pandemii, aż siedmiu na dziesięciu badanych nadal czuło się zaniepokojonych sytuacją związaną z koronawirusem.
Blisko połowa z nas (48%) deklaruje, że jest zmęczona tematem pandemii i świadomie odcina się od negatywnych informacji w mediach, ale rzeczywistość i tak nas dopada. Coraz bardziej zmęczeni, stajemy się coraz bardziej nerwowi i bierni.
Jak bardzo to groźne, widać jeszcze wyraźniej, gdy zestawimy te wskazania z innymi deklaracjami odnotowanymi w tym samym badaniu – aż 15% respondentów ma trudność z wykonywaniem codziennych zadań i obowiązków, więcej niż co dziesiąty badany przyznaje się do zażywania leków uspokajających, a 7% do korzystania z narkotyków i innych substancji psychoaktywnych.
Jesteśmy zmęczeni, stresujemy się i boimy, szukamy więc prostych rozwiązań. Nie chcemy myśleć o problemach, bo mamy ich tak dużo, że nas przytłaczają. Uciekamy więc od rzeczywistości. Wydaje nam się, że się „resetujemy”, ale tak naprawdę chwytamy się brzytwy. W ten sposób nie poradzimy sobie z problemami na dłuższą metę.
Głos wolontariuszy
Co nas nie zabije,
to nas wzmocni
Tak, to była trudna edycja Paczki. Pandemia mocno uderzyła w wolontariat. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, że może brakować ludzi, darczyńców, że skompletowanie paczek zgodnie z potrzebami rodzin będzie wyzwaniem, ale w rzeczywistości okazało się, że… jest jeszcze gorzej.
To było jak mur: obostrzenia, strach wolontariuszy, obawy o zdrowie, ciągłe nie, „bo koronawirus”, i wreszcie najgorsze – potężne zmęczenie. Rozumiałem to, nie oceniam nikogo, rok 2020 dał się nam wszystkim we znaki. I sam też się bałem. Ale wiedziałem, że jeśli my tego nie ruszymy, nie pomożemy, mnóstwo ludzi zostanie bez wsparcia.
Mój zespół wolontariuszy był w 2020 roku absolutnie fantastyczny. Kiedy już zaczęliśmy działać, nawzajem się motywowaliśmy i wspieraliśmy na każdym kroku. Nie mogliśmy się wystraszyć i wycofać. Ktoś na nas liczył. Konkretni ludzie. Mam poczucie, że ich nie zawiedliśmy.
Tak, było cholernie trudno. I wiem, że gdybym mógł cofnąć czas, zrobiłbym dokładnie to samo.
Mateusz Pieczyński, lider zespołu wolontariuszy Szlachetnej Paczki, Myślenice
Głos wolontariuszy
Otwarliśmy zatrzaśnięte drzwi
Gdy wprowadzono pierwszy lockdown, od razu pomyślałam: co będzie ze Szlachetną Paczką? Czy nadal powinnam być wolontariuszką? Czy to bezpieczne? Czy nie lepiej sobie w tym roku odpuścić? Ale wiedziałam też, że liczba rodzin w potrzebie na pewno wzrośnie. I że nie ja jedna mam takie dylematy. Że na pewno wiele osób zrezygnuje. I co wtedy? Kto zostanie?
Ale daliśmy radę. I ani przez chwilę nie żałowałam.
Najbardziej poruszająca była dla mnie wizyta u pewnej starszej, samotnej pani, która od prawie roku nie wychodziła z domu, mimo że miała taką możliwość. Wprawdzie chodzenie sprawiało jej trudność, ale mogła się poruszać. Głównym powodem jej izolacji były stany depresyjno-lękowe nasilone przez pandemię. Bardzo chciałam jej pomóc. Oprócz tego, że została włączona do Szlachetnej Paczki, robiłam jej też zakupy, opłacałam rachunki, wykupywałam leki oraz podjęłam współpracę z MOPS-em, by uzyskać dla pani Anny dodatkowe wsparcie. Widziałam, że to działa. Moja obecność powoli otwierała ją na ludzi, a świadomość, że może w każdej chwili do mnie zadzwonić i porozmawiać, sprawiła, że nie czuła się już taka samotna i opuszczona.
Violetta Pucułek, wolontariuszka Szlachetnej Paczki, Nowa Huta
Głos Eksperta
Zmarnowaliśmy kryzys
Gdy rośnie niepewność – a tym również skutkowała pandemia – na sile przybierają dwa przeciwstawne trendy. Pierwszy polega na zamknięciu się w sobie i na odrzuceniu świadomości, że również mnie może dotknąć choroba, śmierć, cierpienie, z którym sobie w pojedynkę nie poradzę. Drugi możliwy trend to spojrzenie w innym kierunku: ku solidarności, wspólnotowości, dostrzeżeniu własnej niewystarczalności.
Pandemia przyniosła nowe problemy, ale w większym jeszcze stopniu uwydatniła te wcześniej istniejące. Dotyczy to również spojrzenia na wspólnotę. Właśnie dlatego, że już wcześniej byliśmy społeczeństwem zatomizowanym, w którym dominującą narracją na temat naszego życia była ta o „byciu kowalem własnego losu”, pandemia wyraźniej wzmocniła trend pierwszy, a nie drugi – zaczęliśmy się jeszcze bardziej izolować.
I zmarnowaliśmy ten kryzys.
Najlepsze, co moglibyśmy zrobić, to wyciągać wnioski. Te na poziomie funkcjonowania państwa i systemów polityk publicznych. Te na poziomie uznania dla zawodów niezbędnych do naszego funkcjonowania jako społeczeństwa. Wreszcie te na poziomie solidarności i wspólnoty.
Ignacy Dudkiewicz
bioetyk, filozof, publicysta i nauczyciel. Redaktor naczelny „Magazynu Kontakt”. Zajmuje się m.in. tematyką wykluczenia oraz organizacji społecznych.
Rozdział 2. Niepewność
niepewność
Niepewność” oraz „strach” to słowa, które Polacy wybierali najczęściej dla scharakteryzowania swoich odczuć związanych z pandemią wiosną 2020 roku.
Prawie połowa respondentów doświadczyła w ostatnich miesiącach większego stresu w pracy. Co piąty badany bardziej niż wcześniej obawia się utraty zatrudnienia i niepokoi się sytuacją finansową swojej rodziny.
Aż siedem na dziesięć osób obawia się wybuchu kolejnej pandemii.
Ponad rok temu mówiliśmy po prostu o pandemii koronawirusa. Mówiliśmy też: „kiedy się to skończy, to…”. Dziś mylimy się, licząc kolejne fale, odmieniamy nazwy coraz to nowszych wariantów wirusa i wiemy już, że jeżeli coś jest w tej sytuacji pewne, to jedynie to, że musimy przyzwyczaić się do stanu permanentnej niepewności.
Próbujemy odbudowywać naszą stabilizację pomiędzy jednym a drugim lockdownem, ale wiemy już, że planowanie czegokolwiek w dłuższej perspektywie jest obciążone niepewnością i ryzykiem większymi niż kiedykolwiek.
niepewność
W międzynarodowym badaniu przeprowadzonym w maju 2021 roku w czternastu krajach aż dwie trzecie badanych przyznało, że wciąż funkcjonuje w „pandemicznym nastawieniu” do życia, co przejawia się obawą przed podejmowaniem wielu działań („powrotem do normalności”), rezerwą wobec wchodzenia w relacje społeczne czy wreszcie lękiem o własne bezpieczeństwo w obliczu groźby zachorowania.
Boimy się, nie jesteśmy w stanie planować, w konsekwencji wycofujemy się i odgradzamy od innych. Tak, to nie egoizm, a naturalna reakcja obronna. Ale ona nie przywróci nam normalności. Nie doda energii i nie pomoże pokonać lęku. Do tego potrzeba byśmy – nie ignorując okoliczności, zagrożeń i naszych obaw – znów wzięli sprawy w swoje ręce.
Głos wolontariuszy
Po co ci to?
Od lat jestem osobą z niepełnosprawnością, dodatkowo w maju ubiegłego roku przeszłam udar. Co było dla mnie najtrudniejsze w byciu liderką zespołu wolontariuszy w czasie pandemii? To, że ciągle ktoś mi mówił: „Po co ci to? Zajmij się sobą. Od pomagania są inni”. Byłam tym zawstydzona. Nie tym, że nie wiem, co odpowiedzieć, ale że komuś w ogóle przychodzą do głowy takie pytania.
Miałam pełno obaw, oczywiście. Ale to przecież nic wyjątkowego, każdy się mniej lub bardziej boi, wszyscy żyjemy w niepewności, tylko co z tego? To ma nas zwalniać z bycia ludźmi?
Sama przeszłam COVID, nie było lekko, mam też w domu dwoje dzieci z niepełnosprawnością, ale nie wyobrażam sobie, że mogłabym przestać pomagać. Staram się wspierać głównie seniorów, angażuję się, jak mogę. W ten sposób dajemy komuś nadzieję, przywracamy radość, nawet jeśli tylko na chwilę. W tym roku odeszło aż pięcioro seniorów, którym pomagaliśmy wraz z grupą wolontariuszy, którzy nie odwracają oczu, patrzą i umieją dostrzec drugiego człowieka.
Magdalena Szychowiak, liderka i wolontariuszka Szlachetnej Paczki, Pilawa
Głos wolontariuszy
Robię, co do mnie należy
Odwiedzając rodziny, miałam z tyłu głowy myśl, że COVID szaleje, ale starałam się tym nie nakręcać. Dla mnie ważniejsi są ludzie i idea niesienia mądrej pomocy. Podjęłam się roli wolontariusza i czułam się w obowiązku ją wypełnić. Moja mama pracuje w szpitalu, na SOR-ze, i mimo trudów wykonywała swoje obowiązki. Ja też na co dzień mam kontakt z ludźmi, ponieważ pracuję w przedszkolu i robię to, co do mnie należy. Tu było podobnie. Jestem wolontariuszem i niosę pomoc innym.
Rodziny czuły się troszkę niepewnie, ale równocześnie widziały w wolontariuszach Szlachetnej Paczki nadzieję. Miałam wrażenie, że ludzie potrzebują wsparcia, rozmowy, pomocy drugiej osoby jeszcze bardziej niż przed pandemią. I to chyba było ważniejsze niż obawa przed wirusem. Każdy dzień w Szlachetnej Paczce dodawał mi sił i energii do działania. Miałam jeden cel: pomóc tym ludziom, przynieść im radość, dać nadzieję, sprawić, aby spotkało ich wreszcie coś dobrego, wyjątkowego. W tym trudnym czasie oni byli sami, naprawdę sami, zdani tylko na siebie. To jeszcze bardziej mnie motywowało, aby im pomóc.
Justyna Czarniak, wolontariuszka Szlachetnej Paczki, Myślenice
Głos Eksperta
Erozja tendencji do pomagania
Obserwacje zachowań społeczności, którym udało się „szczęśliwie” rozwiązać problemy po katastrofach, wskazują, że środki zaradcze wymagają podjęcia nieintuicyjnych aktywności. Zalicza się do nich wszelkie działania ponownie integrujące społeczności i stymulujące kontakty społeczne, w tym zwłaszcza aktywizację lokalnych rozwiązań pomocowych, wykorzystujące liderów działających na rzecz własnej „małej” społeczności. W końcu, jeśli sami sobie nie pomożemy, to kto miałby to zrobić?
Prof. Bogdan Zawadzki
profesor psychologii Uniwersytetu Warszawskiego, zajmuje się badaniami nad stresem traumatycznym (w tym terapią i profilaktyką zaburzeń pourazowych).
Głos Eksperta
Niepewność jest pewna, ale nie musi być paraliżująca
Należy być ufnym w swoje umiejętności i wierzyć w sens swojego zaangażowania, bazując na pewności własnej tożsamości (traktowanej przy tym z pewnym krytycznym dystansem). Dzięki temu można uniknąć największego ryzyka i zarazem pokusy czasu pandemii: obojętności i pasywności.
Jeśli pytamy, jakie są skuteczne mechanizmy i niezbędne warunki, aby społeczeństwo poradziło sobie z pandemią i jej skutkami, to należy wskazać na takie „niematerialne” i słabo uchwytne, ale kluczowe czynniki:
- dialog i dbanie o dobrą komunikację (unikanie propagandy i manipulacji);
- budowanie relacji, bez których nie ma mowy o zaufaniu;
- a to z kolei bazuje na wrażliwości, empatii i czułej nieobojętności.
Każdy może te warunki spełnić. Jeśli to zrobi w stopniu wystarczającym, otaczająca nas rzeczywistość będzie z pewnością lepsza.
Cezary Obracht-Prondzyński
socjolog, antropolog, historyk, kierownik Zakładu Antropologii Społecznej w Instytucie Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa Uniwersytetu Gdańskiego. Członek Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Socjologicznego (PTS).
Rozdział 3. Sytuacja kobiet
Sytuacja kobiet
Ponad trzy razy więcej kobiet niż mężczyzn zrezygnowało z pracy w związku z koniecznością opieki nad dziećmi w czasie pandemii.
41% kobiet odczuwa izolację społeczno-towarzyską w związku ze zmianami, jakie zaszły w ich życiu w ostatnich miesiącach. W przypadku mężczyzn odczucie to dotyczy mniej niż jednej trzeciej badanych.
Blisko 80% wolontariuszy i darczyńców Szlachetnej Paczki to kobiety.
Bardziej. To określenie doskonale pasuje do niemal równo połowy polskiego społeczeństwa. Bardziej zmęczone pandemią, bardziej zestresowane, bardziej nerwowe, bardziej narażone na odczuwanie symptomów depresji i lęku, bardziej zaangażowane w opiekę nad dziećmi, bardziej odpowiedzialne za administrowanie sferą rodzinną i domową w czasie kryzysu, bardziej odcięte od życia społecznego, ale też bardziej angażujące się w wolontariat i działalność dobroczynną.
Sytuacja kobiet
Bardziej. Bardziej. Bardziej. Bardziej niż mężczyźni.
To bezsporne – skutki pandemii wpłynęły na sytuację kobiet w Polsce wyjątkowo dotkliwie. Kobiety wzięły na siebie – albo zostały im one narzucone – najbardziej uciążliwe konsekwencje wymuszonej obostrzeniami rewolucji naszego trybu życia. Konsekwencje, które w największym stopniu potęgują zmęczenie, niepewność i stres. Te, które kosztują najwięcej czasu i energii. Te, na które nie można zaradzić zdalnie.
W przeprowadzonym w marcu 2021 roku badaniu wpływu pandemii na perspektywy rozwoju zawodowego kobiet, aż dwie trzecie respondentek przyznało, że oprócz wykonywania pracy zarobkowej intensywnie zajmuje się też osobami bliskimi, wykonując trzy czwarte lub więcej związanych z tym zadań (przed pandemią robiło to tylko 43% badanych).
W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy to kobiety o wiele częściej niż mężczyźni (nawet trzykrotnie!) decydowały się na rezygnację z pracy, urlop opiekuńczy, bądź przejście na pracę zdalną, by sprostać potrzebom opieki nad dziećmi w sytuacji, gdy państwo – w czasie kolejnych lockdownów – zawieszało wykonywanie swojej funkcji w tym zakresie, zamykając przedszkola i szkoły.
Sytuacja kobiet
Prawie dwie trzecie Polek (60%) przyznało w marcu 2021 roku, że w czasie pandemii stały się bardziej nerwowych (w przypadku mężczyzn wskazało tak tylko 45% badanych). Wśród czynników, które wpłynęły na tak wysoki poziom stresu, wskazywały one najczęściej strach o stan zdrowia bliskich (71,9%), izolację od bliskich (60,8%), strach przed utratą pracy (37,1%) oraz problemy finansowe (38%).
Jak zrozumieć, że w tej sytuacji, to właśnie kobiety stanowiły i stanowią zdecydowaną większość wśród osób angażujących się w czasie pandemii w działalność społeczną i pomoc innym? W 2020 roku kobiety to aż cztery na pięć osób udzielających się w wolontariacie i będących darczyńcami Szlachetnej Paczki oraz ponad dwie trzecie wszystkich, którzy wspierają Paczkę finansowo.
Tyle tylko, że bez wsparcia innych, bez naszego wsparcia, ta energia, którą wkładają kobiety, by mimo wszystkich przeszkód pomagać słabszym, może nie wystarczyć, by trwale zmienić rzeczywistość. Bo się wypali, zgaśnie, zmarnuje, jak tyle razy w naszej historii marnowało się heroiczne poświęcenie.
Więc może, zamiast tylko podziwiać te kobiety i zastanawiać się, skąd mają na to siłę, powinniśmy po prostu wziąć z nich przykład i zabrać się do roboty?
Głos wolontariuszy
Kwestia czasu
No tak, pewnie, mam milion obowiązków. Jak większość kobiet! Gdybym jednak zrezygnowała z wolontariatu, czułabym, że moje życie zamienia się w coś, czego nigdy nie chciałam. W jakąś pustą egzystencję, wydmuszkę. Nie! A znalezienie czasu to przecież głównie kwestia organizacji i logistyki. Jak sobie to wszystko poukładasz, to czas się znajdzie, a do tego jeszcze… nauczysz się lepiej czasem gospodarować. Więc same plusy!
Zdalna praca, zdalna nauka, wolontariat – że to trudno pogodzić? Trudno. Ale warto się starać, bo jeśli moje dziecko, które ma dziś trzynaście lat, widzi, że mimo pandemii matka nie zamyka się, nie ucieka od odpowiedzialności, tylko jest zaangażowana w coś większego, to uczy się, że tak można, a nawet trzeba. I takiego przykładu nic nie zastąpi. Jest bezcenny.
Wolontariat daje mi poczucie sprawczości, sprawia, że jestem skuteczniejsza, odważniejsza. Dzięki niemu chce mi się robić jeszcze więcej. Nie umiem być szczęśliwa wiedząc, że dookoła jest tyle niesprawiedliwości i nieszczęścia, a ja nie staram się tego w jakimkolwiek stopniu zmienić.
A że jest ciężko? Każdemu jest w jakimś sensie ciężko, ale to nikogo nie zwalnia z obowiązku bycia dobrym człowiekiem.
Sylwia Gillis, koordynatorka regionalna Szlachetnej Paczki, Łódź-Bałuty Północ
Głos wolontariuszy
Mamy nic nie robić?
Wolontariat jest dla mnie jak tlen. Potrzebuję go do oddychania. Maseczka mi nie przeszkadza. Uczę się, zdaję w tym roku maturę, pomagam w schronisku dla zwierząt. I działam w Paczce. Ilość obowiązków, rzeczy do wykonania, terminów – to wszystko mnie czasem przytłacza, ale przecież to nie jest jakieś moje wyjątkowe doświadczenie. Większość ludzi, zwłaszcza kobiet, tak ma. I co? Mamy nic nie robić?
Przy dobrych chęciach i sprawnej organizacji da się zrobić naprawdę dużo. A gdy do tego napędza cię motywacja w postaci radości, którą widzisz w oczach ludzi, którym pomogłaś, to już w ogóle nie ma o czym mówić. Rezygnujesz z tego, co nieistotne i zajmujesz się tym, co ważne i co serio daje ci satysfakcję.
Dzięki Szlachetnej Paczce moje życie podczas pandemii zmieniło się, tak, ale na lepsze! Poznałam wspaniałych ludzi i dowiedziałem się, co jest w życiu naprawdę ważne.
Beata Banaszek, wolontariuszka Szlachetnej Paczki, Pilawa
Głos Eksperta
Bohaterki codzienności
Jak pokazuje badanie „Gazety Wyborczej” z marca 2021 roku „Nieustraszona w pracy”, to szczególnie kobiety wdrożyły w obliczu pandemii strategie przetrwania, skupiając się na rodzinie i bliskich, a swoje potrzeby uznając za drugoplanowe. W praktyce, to one częściej niż ich partnerzy, pracowały w domu, wypełniając jednocześnie rodzinne obowiązki i rezygnując z przyjemności, rozrywek czy hobby (56% kobiet ograniczyło wydatki na siebie). Z drugiej strony, niemal 80% ankietowanych Polek zauważyło, że w obliczu niespotykanego dotąd zagrożenia docenia swoją sytuację życiową.
Istniejące raporty nie wskazują wyraźnie na przewagę którejś z płci w kwestii dobroczynności. Jednakże eksperci podkreślają, że podczas gdy dla mężczyzn kluczową motywacją do pomocy innym jest zaspokojenie własnych potrzeb, to dla kobiet najważniejsze jest zadowolenie osób, którym udzielają pomocy.
Wydaje się, że mimo zmęczenia pandemią, to kobiety nadal mają szansę być bohaterkami codzienności. Skupione na potrzebach innych, same niewątpliwie potrzebują oddechu i wsparcia, ale nadal będą pomagać i przywracać poczucie względnego bezpieczeństwa. Mam nadzieję, że ich siła i energia stanie się inspiracją dla kolejnych osób, aby zamieniać obojętność i bierność na napędzane empatią działania.
dr Marta Bierca
socjolożka i etnolożka, ekspertka Uniwersytetu SWPS, dyrektorka badań konsumenckich w firmie Frost & Sullivan, badaczka trendów ze szczególnym uwzględnieniem socjologii rodziny i relacji oraz tematów związanych z płcią kulturową. Członkini Europejskiego Towarzystwa Socjologicznego (ESA) i Polskiego Towarzystwa Socjologicznego (PTS).
Głos Eksperta
Kobiety w pandemii. Feminizacja nieodpłatnej pracy domowej i… wyczerpanie
Choć statystyki wskazują jednoznacznie, że kobiety w Polsce są aktywne zawodowo na poziomie średniej w Unii Europejskiej, to jednocześnie aktywność zawodowa łączy się z ich wszechstronnym zaangażowaniem w pełnienie ról w gospodarstwach domowych. To przejaw nierówności, której oblicza stanowią zwielokrotnienie odpowiedzialności kobiet, wymaganie od nich wielozadaniowości i stała presja kulturowa na rzecz akceptacji takiego stanu rzeczy jako naturalnego. W pandemii kobiety w jeszcze większym stopniu pełnią rolę menadżerek domowych zmagań – teraz również z wyzwaniami naznaczonej wirusem codzienności.
Nie mam wątpliwości, że zjawisko feminizacji nieodpłatnej pracy domowej, które jeszcze bardziej jaskrawo uwidoczniło się w czasie pandemii, to w praktyce ciężar dźwigany przez kobiety, który każdego dnia generuje zmęczenie, frustrację, stres, stany chorobowe, ale też oznacza utratę potencjału rozwojowego całego naszego społeczeństwa czy państwa.
To jednocześnie ograniczenie potencjału samoorganizacyjnego np. w formule aktywności obywatelskiej, samopomocowej, zaangażowania społecznego. Przede wszystkim jednak, to próba zwrócenia uwagi na fakt, że sytuacja kobiet wymaga reakcji, tak na poziomie oferty instytucjonalnej państwa, jak i w ramach sieci relacji nieformalnych. To potrzeby i deprywacje, których w społeczeństwie postransformacyjnym nie można przeoczyć.
prof. Arkadiusz Karwacki
socjolog, profesor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, kierownik Katedry Badania Jakości Życia i Socjologii Stosowanej w Instytucie Socjologii UMK, członek Komitetu Socjologii Polskiej Akademii Nauk, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Polityki Społecznej, przewodniczący Rady Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS) oraz członek Rady ds. Społecznych Narodowej Rady Rozwoju.
Głos Eksperta
Pandemia na drugi etat
Nie obawiałabym się gwałtownego kryzysu dobroczynności. Ci, których sytuacja się nie zmieniła, a którzy pomagali wcześniej, będą to robić dalej. Najczęściej inicjatorkami takich działań są kobiety, socjalizowane do roli opiekunek „innych” – dzieci, osób starszych – i uczone od najmłodszych lat empatii, współczucia, zdolności odczytywania potrzeb innych.
Badania pokazują, że 40% pracujących zawodowo kobiet pracuje więcej niż przed pandemią – o jedną do nawet trzech godzin więcej – co daje w efekcie średnią czasu pracy kobiet w ciągu dnia wynoszącą aż jedenaście godzin (raport Sukces Pisany Szminką). Jest to szczególnie widoczne podczas lockdownów. Kobiety są bardziej obciążone opieką nad starszymi członkami rodziny, na ich barki spada zwykle także rola edukatorek dzieci, kiedy zamykane są placówki oświatowe. To wszystko przyczynia się do bardzo dużego obciążenia kobiet, które w pandemii płacą bardzo wysoką cenę.
Nasze własne trudności otworzyły nam oczy na to, że tuż za ścianą może żyć ktoś, kto bez nas sobie nie poradzi. Reagowanie na takie sytuacje nadaje sens i wartość naszemu życiu. Mam nadzieję, że my nadamy większą rangę dobroczynności, wzajemnej życzliwości i po prostu spotkaniom.
dr Julita Czernecka
socjolożka, trenerka umiejętności psychospołecznych, specjalistka w zakresie wizerunku, adiunktka w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego. Prowadzi badania, wykłady, warsztaty oraz szkolenia w obrębie tematyki dotyczącej związków i miłości oraz funkcjonowania kobiet i mężczyzn w różnych obszarach życia społecznego.
nie odwracaj się.
działaj.
Polacy mają wielkie serca. Pokazali to już nie raz. Bez naszego zaangażowania najsłabsi sobie nie poradzą. Ty też możesz pomagać!
Zostań wolontariuszem Szlachetnej Paczki lub Akademii Przyszłości. Pomagaj dzieciom i najbardziej potrzebującym. Bez Was nie dotrzemy do nich z pomocą – zgłoś się teraz.
inne zaangażowanie?
co możesz zrobić.
Szukasz innego zaangażowania niż Szlachetna Paczka czy Akademia Przyszłości?
Znajdź swoją organizację i formę pomocy.